środa, 17 kwietnia, 2024
spot_imgspot_img

„To, co się dzieje w rolnictwie, to całkowite upodlenie!”

spot_img

Miniony piątek w Warszawie upłynął pod znakiem rolniczego protestu. Tysiące rolników przyjechało z całej Polski, aby dać upust swojemu niezadowoleniu i frustracji spowodowanej aktualną sytuacją na rynku. A ta, jak mówili, jest dramatyczna.

 

 

Protestujący zebrali się 13.lipca w Warszawie na Placu Konstytucji o godzinie 13:00, po czym stamtąd przeszli pod kancelarię premiera. Nieprzypadkowo został wybrany dzień i godzina. Jak podkreślali – 13-tka to pechowa liczba, która ma symbolizować złą sytuację w rolnictwie. – My chcemy godnie produkować, godnie pracować i godnie żyć! I mamy gdzie pracować, mamy co produkować, tylko sprzedajemy to za bezcen. A w zamian dostajemy samą propagandę sukcesu – produkcja rośnie, ceny rosną, opłacalność rośnie, nowe rynki zdobyte! Nieprawda! Nic nie jest zrobione! Produkujemy za bezcen! Te ceny, które teraz są w skupach i to, co się dzieje w rolnictwie to jest całkowite upodlenie! – krzyczeli rolnicy.

 

 

Pomimo żniw, a więc „gorącego okresu” dla rolników, w piątek do stolicy przyjechało ok. 5 tysięcy producentów. – Z Lubelszczyzny przyjechało ok tysiąca rolników, których dotknął ten sam problem – wszyscy jesteśmy producentami owoców miękkich – z tego żyjemy od dawien dawna. Nasi rodzice uprawiali owoce miękkie, my uprawiamy owoce miękkie… ale nie wiem, czy nasze dzieci będą je uprawiały, dlatego, że podejmowanych jest mnóstwo złych decyzji politycznych. I one mają dzisiaj znaczenie – podkreślał Tomasz Obszański, przewodniczący lubelskiej rady wojewódzkiej NSZZ RI Solidarność. Na miejscu byli też producenci warzyw i ziemniaków, sadownicy, hodowcy trzody chlewnej, bydła, a nawet rolnicy z terenów, gdzie ma powstać Centralny Port Komunikacyjny. Zgromadzeni pod kancelarią premiera wymieniali mnóstwo problemów, z jakimi się borykają. W końcu każda gałąź produkcji ma swoje „bolączki”, które tego dnia protestujący chcieli pokazać. – To jest zmowa cenowa bo niemożliwe jest, aby cena jabłek przemysłowych spadła do 12-15 groszy, kiedy koszt zbioru przekracza tę cenę, nie mówiąc już o koszcie produkcji, który jest rzędu 40-50 gr za kilogram. Jesteśmy wyzyskiwani! – mówił Robert Drozd z okolic Józefowa nad Wisłą.

 

Podczas piątkowego protestu nie doszło do rozmów premiera z protestującymi. Michał Kołodziejczak, prezes Unii Warzywno-Ziemniaczanej, główny organizator manifestacji zapowiedział, że w ciągu trzech tygodni zostaną sformułowane postulaty, które będą przedstawione polskiemu rządowi. Wspomniał też, że rolnicy podejmą wkrótce kolejne działania. – Mamy nadzieję, że nie będziemy musieli tego robić, ale mamy już przygotowaną taką akcję, której nie spodziewa się nikt w Polsce. Będzie  to niesamowite przedsięwzięcie, w którym będą brali nie tylko rolnicy z całej Polski, ale też inne grupy społeczne – wyjaśniał.

Napisz komentarz

Podobne artykuły

Bieżący Agro Profil

spot_img

Śledź nas

Ostatnie artykuły

Pogoda dla rolników